mosher mosher
157
BLOG

Nowa polityka historyczna, czyli Wroński olewa Michnika

mosher mosher Polityka Obserwuj notkę 6
Paweł Wroński próbuje być zabawny przedstawiając w dzisiejszej „GW” wytyczne do nauczania historii IV RP. Zamieszczając w sześciu punktach wersję „nowej prawdy historycznej” usiłuje wyszydzić jej propagatorów krzycząc: patrzcie, ktoś ośmiela się kwestionować zasługi naszych bohaterów! Wroński będąc pewnym swojej racji nie próbuje przedstawić kontrargumentów, zresztą jego wierni czytelnicy zapewne tego nie potrzebują. Ciekawe jest jednak to, że redaktor „Wyborczej” żwawo szydząc sobie z prawdy nie uwzględnia tego, co napisał jego główny zwierzchnik i w rezultacie – podważa jego wersję. 

 

Wczytajmy się w punkt piąty tej listy: 

Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek nie chcieli powstania „Solidarności”, a związek powstał dzięki Janowi Olszewskiemu, Antoniemu Macierewiczowi i oczywiście Jarosławowi Kaczyńskiemu. 

 

Dla czytelnika „Wyborczej” to zdanie rzeczywiście może brzmieć absurdalnie (bo i taki jest zamysł jego autora) – przecież każdy wie, że to właśnie Mazowiecki i Geremek utorowali nam drogę do wolności! (Wałęsę zostawmy na razie w spokoju – co nieco napisałem o nim w poprzednim wpisie) Ano tak się składa, że nie kto inny, jak Adam Michnik, był autorem tezy, którą teraz „GW” próbuje przedstawić jako przejaw polityki historycznej IV RP. 

 

Sięgnijmy po książkę Michnika „Takie czasy…” z 1985 roku i poczytajmy, co Michnik pisze na temat interesujących nas wydarzeń. Najpierw – o różnicach występujących w 1980 między korowcami a ekspertami (do grona tych ostatnich zaliczali się przede wszystkim Mazowiecki i Geremek): 

Upraszczając, rzec można tak – doświadczeniem politycznym korowców była walka aż do ostatecznego osobistego ryzyka; doświadczeniem politycznym ekspertów było układanie się z władzą dla ochrony zagrożonych wartości. Korowcy w swym działaniu spoglądali na działalność społeczeństwa, eksperci – na reakcję rządu. Dla korowców normą ładu komunistycznego była względnie liberalna epoka Gomułki i Gierka, dla ekspertów taką normą był stalinizm. Dlatego eksperci dostrzegali w poczynaniach KOR-u brak odpowiedzialności, a korowcy w działaniach ekspertów – ugodowość i brak wyobraźni. 

 

Rozważając o konflikcie personalnym pomiędzy tymi dwoma środowiskami, Michnik stwierdza: 

Za konfliktem personalnym kryły się oczywiście różnice punktów widzenia. Miałem wrażenie, że Tadeusz Mazowiecki i inni eksperci traktowali porozumienie gdańskie jako finał procesu zmian. Dla Jacka Kuronia – i dla mnie – było oczywiste, że gdańska ugoda zmiany zapoczątkowała. W stanowisku ekspertów uderzał mnie charakterystyczny brak jakiejś docelowej wizji przeobrażeń. Nigdy – powtarzając swe wezwanie do umiaru – nie sformułowali oni swojego programu perspektywicznego; nie określili, do czego „Solidarność” winna dążyć i gdzie samoograniczać swe aspiracje. 

 

Mało pochlebne to słowa dla eksperta… Ale Michnik nie skończył na tym rozprawy ze swoim oponentem: 

Realizm polityczny Tadeusza Mazowieckiego zasadzał się na przekonaniu, że po zwycięstwie sierpniowym należy unikać zadrażnień z aparatem władzy, szukać w każdej sprawie rozwiązań kompromisowych, miarkować postulaty. W imię tego rozumowania sprzeciwiał się obecności korowców w „Solidarności”. 

 

Dziwne, że Wroński nie zna wersji wydarzeń lansowanej swego czasu przez Adama M. Choć może na miejscu jest tu właśnie sformułowanie „swego czasu”. Wspominana książka ukazała się w londyńskim Aneksie ponad 20 lat temu, dotarła do ograniczonej liczby odbiorców, a wznowienia po 1989 jakoś się nie doczekała… Może lansowana przez nią wizja okazała się niewłaściwa na „określonym etapie historycznym” i postanowiono przejść nad nią do porządku dziennego? Historię zawsze można napisać na nowo… 

 

Podsumowując: nie twierdzę, że Mazowiecki i Geremek sprzeciwiali się powstaniu „Solidarności”. Twierdzę, że gdyby to wyłącznie oni decydowali o jej kształcie po Sierpniu, zdarzenia potoczyłyby się w zupełnie innym kierunku. I śmiem twierdzić, że nie byłby to kierunek służący wykorzystaniu pojawiającej się wówczas szansy. Ale czy dla Wrońskiego i jego czytelników ma to jakieś znaczenie?  
mosher
O mnie mosher

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka